niedziela, 17 lipca 2016

,,Cause I'm hopeful, yes I am. Hopeful for today...": Rozdział 11

~Martyna
Kiedy dowiedziałam się że Amanda ma anoreksje, całe życie wywróciło mi sie o 180°. Brunetka popatrzyła się na mnie tylko smutnym wzrokiem i z płaczem wybiegła z domu, Leo powiedział że za nią pójdzie i przyprowadzi do domu jak się trochę uspokoi. Zgodziłam się. Usiadłam załamana i załałam się łzami, jak mała dziewczynka...
 ~Amanda
Wybiegłam z domu zalana łzami, oni mają rację! Ja jestem anorektyczką! Nie, to dla mnie za wiele....
*,,Please help me God, I'm feel so alone....''
-Amanda! Amanda, zaczekaj!-w moją stronę zaczął biec zdyszany Leo... Czy on musi na serio? O nic nie pytając chłopak mnie przytulił... Mimowolnie wzrok skierował się na moją rękę i zaczęłam płakać tym razem bardziej.... Zaczęło się ściemniać.., chyba zasnęłam
*następnego dnia*
~Leondre
Po zdarzeniach z wczorajszego dnia cięzko było mi wstać i uszykować się do znienawidzonej świątyni nauki i problemów zwanej szkołą, jak Amanda wczoraj w tym parku zasnęła to jak na dobrze wychowanego chłopaka (?) zaniosłem ją do domu. Wyszedłem z domu i udałem się do domu mojej księżniczki, akurat wychodziła z domu z kanapką. Przywitałem się z nią.
-Ooo oo, robisz postępy. Jestem z ciebie dumny!-powiedziałem i ją przytuliłem. Dziewczyna zjadła całą kanapkę i nie zwymiotowała. Do autobusy mieliśmy 10 minut.
-Leo, zakładam kanał na YouTube!-powiedziała z powagą...
-Serio?-byłem zdziwiony
-Tak, i ty mi pomożesz!
Zatkało mnie....
Po chwili brunetka się zaśmiała..
-I ty mi w to uwierzyłeś? Wrobiłam cię!!!-wykrzyknęła triumfalnie
-Eh...a już miałem nadzieję...-zażartowałem na co dziewczyna dała mi kuksańca.
Autobus przyjechał i razem wsiedliśmy.
~Martyna
Przez okno widziałam jak te dwa ułomy się wygłupiają na przystanku a po chwili jak wsiadają do autobusu. Poczułam wibrację w kieszeni telefonu, to Charlie dzwonił.
-Tak?-odebrałam
-No cześć.-przywitał się
-Eloo.
-Idziesz dzisiaj do szkoły?-zapytał
-Tak, a co?
-To byś mi mogła otworzyć te przeklęte drzwi...-zaśmiał się
Oczywiście Pan Lenehan stał w drzwiach i się uśmiechał. Wzięłam plecak i wyszliśmy, oczywiście prymając się za ręce...
~Amanda
W autobusie założyłam słuchawki i puściłam Zapomniec chce. Oparłam się o szybę i zauważyłąm że zaczyna padać deszcze. Przymknęłam oczy i poczułam że Leo się do mnie przytula. To było słodkie.. Po chwili znów tu byłam, tam gdzie jest masa problemów.  Szkoła. Wysiedliśmy i razemz Leo udaliśmy się do sali Mattematyki, gdzie pani miała dla nas niezapowiedziany sprawdzian. Leondre gapił się tepo w kartkę kiedy ja po kilku minutach miałam zapisanie odpowiedzi. Specjalnie się nie popisywałam a kiedy nauczycielka wyszła z klasy oddałam swoją kartkę Leo a na jego zapisywałąm prawidłowe odpowiedzi...

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥*-*♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥*-*♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥*-*♥♥♥♥♥♥
Bum! Tak, macie rozdział! Zmusiłam się i te moje przebłyski weny połączyłam w całość, spodziewam się Aniołki że nie długo może być tak że to opowiadanie się skończy raz na zawsze...Przepraszam....rozdziały są coraz krótsze a to oznacza tylko jedno....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz